„Czuć bluesa, czyli: wiedzieć, o co chodzi; wyczuwać sprawę, atmosferę… Taką muzykę, improwizowaną, raczej się intuicyjnie czuło, niż znało i rozumiało. Wiedza, świadomość – to świetna sprawa, ale często lepiej jest coś po prostu wyczuwać, czuć i już. Tak to czujemy.”
prof. Jerzy Bralczyk
Pamiętam jak dziś. Tomasz Mann i jego program Non Stop Kolor nadawany w dawnej TVP. Pisząc dawnej mam na myśli ówczesną, schyłku lat osiemdziesiątych. Info dla młodszych czytelników: to taki muzyczny program, gdzie Pan Wojciech prezentował i propagował swoją ulubioną muzykę. Najczęściej w postaci filmów dokumentalnych lub koncertów. No właśnie…, a co to był za film?! W całkowicie wolnym tłumaczeniu Mohikanie Bluesa, bo tak na roboczo ww. prezenter nazwał ten dokument. I co tam mamy? Ano muzykę i wywiady z poszczególnymi muzykami występującymi w Wilebski’s Blues Saloon w dzielnicy Frog Town miasta St. Paul w stanie Minnesota.
Nawiasem mówiąc nazwa tego przybytku jakby swojska. Nawet w ujęciach z filmu widać nasze godło państwowe!!!! Czyli po prostu „nasz ziomek”, pewnikiem emigrant lub potomek jakiegoś polskiego uchodźcy, który prowadził ten lokal, a co najważniejsze lubował się w bluesie i oczywiście jazzie. Ted Wilebski Jr., bo o nim mowa, okazał się zapalonym animatorem sceny bluesowej St. Paul. Ten Mieszkaniec Oakdale był założycielem bluesowego salonu, który otworzył swoje podwoje po raz pierwszy w 1979 roku. Miejsce to gościło wykonawców bluesowych o znaczeniu lokalnym i krajowym. Obok występujących w filmie, pojawili się w nim inni znamienici bluesmeni, w tym Etta James, Robert Cray, Buddy Guy i Otis Rush.
Całość wymienionego wydarzenia zarejestrowano w marcu 1984 r. podczas 3-dniowego festiwalu. Zarówno na scenie klubu, jak i w wywiadach brylują cenieni do dziś wykonawcy z kręgów bluesowych i jazzowych. John Lee Hooker, Dr. John, The Nick Gravenites–John Cipollina Band, Corky Siegel, Archie Sheep, Minnesota Barking Ducks, Lady Bianca itd.
Film skromny, tak jak zapewne jego budżet. Ale w tym tkwi siła tego obrazu – oszczędnego, z dźwiękiem, który robi tu całą robotę. Do pierwszych zdjęć tego zachodnioniemieckiego dokumentu wykorzystano taśmę filmową Super 16, a następnie na potrzeby kinowej wersji została ona powiększona do formatu 35 mm. Wspólnie z uczestnikami wydarzenia zanurzamy się w magię miejsca i czasu. Można by powiedzieć modelowy, klimatyczny pub bluesowy usytuowany w ojczyźnie tej muzyki.
Zadymiony i dość kameralny. Dla zgromadzonej publiki istne święto. Czuć autentyczną ekscytację z obu stron, zarówno sceny, jak i widowni. Świetna sprawa! Taka misterna kapsuła czasu dla fanów bluesa. Chciałoby się powiedzieć, że tylko w bluesowych klubach króluje taka magiczna, niepowtarzalna atmosfera.
Kończąc, posłużę się domniemanym cytatem, zasłyszanym w filmie, a wygłoszonym przez bluesowego prawdziwka Nicka „The Greek” Gravenitesa. Pamięć zawodzi, a więc dokładnie nie przytoczę tych słów, ale spróbuję uchwycić sens wypowiedzi, na wskroś trafnie odzwierciedla sens zjawiskowej bluesowej nuty:
„Dajemy z siebie wszystko, gramy, a publiczność tańczy. Oni śmigają w szaleńczym transie i sądzą, że nie damy rady, ale my, wykonawcy zapieprzamy coraz szybciej i mocniej, a Oni zdaje się, że prawie wymiękają. Ale gdzie tam!? Pozory mylą! Oni rezonują z nami i podkręcają tempo pląsów, i tym samym wyzwalają w nas nieznane pokłady energii, a tym samym zmuszają nas do coraz żwawszej i zacieklejszej gry naszej ukochanej muzyki. Hołubce publiki kontra hipnotyczne boogie bluesmanów. Zasadnicze pytanie brzmi: Kto, kogo pierwszy wykończy?!” 😁
ps. film został również wydany w formacie VHS w 1989 r. przez amerykańska firmę Crocus Entertainment, Inc.