wtorek, 25 sierpnia 2015

THE ALLMAN BROTHERS BAND – Brothers and Sisters (Capricorn 1973)

„Pomóż bratu swemu przepłynąć łodzią na drugi brzeg. Spójrz, twoja już do niego przybiła” – tak brzmi epitafium na nagrobku Barry’ego Oakleya, który już na początku sesji nagraniowej Brothers and Sisters opuszcza tragicznie na wieczność swój zespół (1972r.). Pozostali „Bracia”, którzy jeszcze nie otrząsnęli się po śmiertelnym wypadku Duane’a Allmana (również na skutek kolizji drogowej – w 1971r.) otrzymali kolejny cios. Uderzenie, które na długie lata, boleśnie przetrąciło kręgosłup grupy. Stawiając pod dużym znakiem zapytania sens istnienia zespołu. Na szczęście wybór był tylko jeden – zatopienie się w MUZYCE!
Kolejny muzyk Lamar Williams przejmuje opuszczone miejsce po zmarłym Oakleyu, aby dokończyć rozpoczęte nagrywanie albumu. Warto podkreślić, że z perspektywy czasu był to słuszny wybór.


Zdaniem zagorzałych słuchaczy, wbrew totalnym kłopotom wywołanym tragiczną utratą dwóch muzycznych filarów, zespół stanął na wysokości zadania. Mało tego. Brothers and Sisters odniósł niesłychany sukces. Promujący wydawnictwo singiel „Ramblin Man” wspiął się aż do drugiej pozycji magazynu Billboard. Takoż cała płyta osiągnęła szczyt listy Billboard 200. Od tej pory The Allman Brothers Band przeistoczył się w pierwszoplanową gwiazdę amerykańskiego rocka. Przepełnioną znamiennym południowym brzmieniem. Stał się jakby punktem odniesienia dla innych wykonawców preferujących tego rodzaju twórczość. Poszczególne kompozycje zawarte na płycie, na przekór dramatycznych przejść, są beztroskie i pozytywne. Korelują w sposób naturalny z bluesowym luzem i swobodą.
Obok wspomnianego „Ramblin Man” na ucho rzuca się rozpoznawalny instrumentalny utwór „Jessica”. Któż nie zna czołówki telewizyjnego, kultowego, motoryzacyjnego magazynu „Top Gear” zaopatrzonego w cover tej kompozycji?! W wersji allmanowskiej nad wyraz tryskającego entuzjazmem i rozbrykaną radością. Wysyła od pierwszych taktów wprost w stronę życiodajnego słońca. Również kawałek „Southbound” ze zdwojoną mocą, energicznie i zdecydowanie uderza w słuchacza. Daje upust niewątpliwym zdolnościom Chucka Leavella. Nieodparcie nasuwa się mi spostrzeżenie - całość płyty sprawia, iż ​​żałuję, że nie urodziłem się dwadzieścia lat wcześniej, aby móc cieszyć się tą muzyka zaraz gdy ujrzała światło dzienne.

Paradoksalnie „Bracia i Siostry” był równocześnie szczytem kariery i pierwszym krokiem w przepaść The Allman Brothers Band. Niestety muzycy zapatrzeni w swoje projekty i uwikłani w osobiste problemy (głównie nałogi), powoli rozmieniali się na drobne. Oddzielając kupony z przeszłych dni swojej artystycznej chwały. Mit o braterstwie bandu tak bardzo eksponowany na tym krążku (patrz – grupowa fotografia na rozkładówce okładki), w kolejnych latach chylił się ku upadkowi.
W 40. rocznicę wydania albumu ukazała się niewątpliwa gratka dla wielbicieli tej muzyki. Okolicznościowa czteropłytowa wersja (CD) zawierająca zremasteryzowany materiał z albumu. Uzupełniony w alternatywne wersje znanych utworów z pierwotnego wydawnictwa oraz premierowe kawałki z dołączonym bonusem z tournée promującym wspomnianą płytę, a zarejestrowanym 23 września 1973 roku w sali koncertowej „Winterland Ballroom” w San Francisco.

Na koniec parę słów o opakowaniu longplaya. Fotografia zdobiąca przód obwoluty przedstawia jasnowłosego chłopca w jesiennej scenerii, syna perkusisty Allmanów – Butcha Trucksa – Vaylora. Natomiast zdjęcie zamieszczone na rewersie okładki wydaje się być hołdem złożonym zmarłemu Oakleyowi i prezentuje jego córkę Brittany.