czwartek, 31 maja 2018

MAREK GRECHUTA & ANAWA - Marek Grechuta & Anawa (Polskie Nagrania Muza 1970)


„Postanowiliśmy nie tworzyć byle czego, bo na to szkoda czasu. Chcieliśmy pisać piosenki niebanalne, piękne i wzniosłe”. 
Marek Grechuta 

Tak jak dla człowieka smakiem bliżej nieokreślonym jest umami, tak podobnie dla muzyki, a właściwie jej zaszufladkowania, jest dźwiękowa kraina Grechuty. Nie jest to przecież stricte muzyka teatralna, czy też ewidentnie czysta poezja śpiewana, choć bezpośrednio z nią koresponduje. Nie jest to typowy jazz, tradycyjny rock&roll, ani tym bardziej klasyczna muzyka poważna. Smak umami uważamy za coś niezwykłego w pozytywnym znaczeniu. Pozostawia długotrwałe wrażenie sytości. W efekcie owocuje wyważonym smakiem wraz z dopełnieniem woni jadła. Umami polepsza jakość szerokiej gamy potraw. Podobnie rzecz się ma z twórczą niszą Grechuty, która tylko nielicznych nie zdoła poruszyć i zniewolić. Ujmuje tajemniczym i ulotnym liryzmem powodując wyraźny dreszcz emocji. Efektywnie wywierając piętno na wyobraźni i inspiracji kolejnych pokoleń. To wszystko z powodu swoistego, oryginalnego stylu, tak przecież odległego od koniunkturalnych trendów kolejnych dekad. Kompozytor, nietuzinkowy muzyk zaopatrzony w charakterystyczny głos. Do tego, co najważniejsze nie do podrobienia wysokich lotów artystyczny manifest, którego nie sposób wypracować, z tym trzeba się zwyczajnie urodzić! Połączenie wykwintnej liryki i łatwo przyswajalnych dźwięków, wykształciła w nim kunszt wykonywania wielce wartościowej muzyki z niebywałą eteryczną płynnością. 


Czym był debiut artysty? Jako żywo bezpośrednią i świeżą artystyczną wizytówką autora. Pierwszy album okazał się zbiorem utworów przepełnionych poetycką aurą. Przy tym całkiem jednorodny, gdzie trzon stanowiły błyskotliwie zaaranżowane ballady, piosenki poetyckie i coś dla kontrastu: frywolne i satyryczne kantyleny stworzone przez spółkę autorską Pawluśkiewicz - Grechuta (np. W dzikie wino zaplątani, Będziesz moją Panią, Nie dokazuj). Inspiracją dla Grechuty były wiersze rodzimych polskich poetów (m.in. Wesele S. Wyspiańskiego, Twoja postać T. Micińskiego, J. Czechowicza) urokliwie wkomponowane w intrygujący zestaw klasycznych instrumentów smyczkowych, które bez wątpienia musiały oczarowywać. Na plan pierwszy wychodziła wiolonczela i wtórujące jej skrzypce z altówką. Do tego kontrabas, fortepian i akompaniująca gitara. Takie zestawienie instrumentów dopełnione specyficzną aranżacją intrygowało, a co ważniejsze - chwytało za serce. Celowo nie wyróżnię żadnej kompozycji, bo w istocie całość wymyka się spod oceny. Osobiście uważam, że wszystkie utwory są bez mała wyborne i jedyne w swoim rodzaju.









A sam śpiew lidera to „jak gdyby nigdy nic”. Opanowany i stoicki, niezwykle naturalny. Nie słychać w jego głosie zadyszki, zmęczenia tekstem nasyconym liryzmem. Utrwalanym na zawsze w słowie, które są odbiciem uczuć, marzeń, spostrzeżeń, wyobrażeń oraz metafor. Ten zamiar jest odbiciem czegoś nieuchwytnego, a zarazem delikatnego i pięknego. Najczęściej są to interpretacje o głębokiej treści, często delikatnej melodii oraz skromnej aranżacji.



Sensualistyczne doświadczenia związane z przenikaniem się poezji i muzyki są nierozerwalnie związane z artyzmem tak wysoce wrażliwego artysty jakim był Grechuta. W tym przypadku poezja wraz z muzyką kształtuje nierozerwalną całość. Muzyka, poezja, formowały integralną całość przy nieodzownym wsparciu rytmu i melodii, co z kolei w ostatecznym efekcie daje nowy i świeży sens twórczej, jakże oryginalnej materii.
Z każdym przesłuchaniem, coraz dobitniej upewniam się, że mam do czynienia z nieprzeciętnie ujmującą muzyką, która powstała za sprawą spotkania studenta Politechniki Krakowskiej Marka Grechuty ze starszym kolegą z tego samego wydziału, instrumentalistą i nietuzinkowym kompozytorem zamiłowanym w jazzie - Janem Kantym Pawluśkiewiczem. Jak legenda niesie doskonale do siebie pasujący muzycy (przeznaczenie!?) zaraz po pierwszej styczności stworzyli kompozycję do wiersza J. Tuwima „Pomarańcze i Mandarynki. Wyszło świetnie, wiec oczywistością było powołanie do życia kabaretowej formacji o nazwie Anawa od francuskiego wyrażenia „en avant” oznaczającego naprzód.
Tak oto ujrzała światło dzienne całkiem nowa, trudna do zaszeregowania wartość, tak bardzo wyeksponowana na debiutanckiej płycie i rozwijana na kolejnych albumach.

„Niepewność”
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Adam Mickiewicz



Debiut debiutem, a po nim równie fantastyczna płyta, ale już bardziej różnorodna Korowód, ale to już temat na inne spotkanie…