niedziela, 12 lipca 2015

CROSBY, STILLS, NASH & YOUNG ‎– Déjà Vu (Atlantic 1970)

Pamiętacie film o legendarnym festiwalu WOODSTOCK? Te sceny rozpoczynające koncertowe szaleństwa wykonawców? Poranna rosa, hippisowska niewinność i naiwność połączona z porankiem witającym nowe otwarcie, niczym pożegnalny pocałunek nocy ustępującej dniu... Jutrzenka poprzedzająca występy dzisiejszych legend i sław sceny muzycznej. Takich jak Hendrix, The Who, Ten Years After, Creedence Clearwater Revival, Janis Joplin, Santana, Joe Cocker, Jefferson Airplane i wielu innych jakże zasłużonych dla historii muzyki.
16 sierpnia 1969 roku, dopiero po raz drugi w tym składzie: David Crosby, Stephen Stills i Graham Nash wystąpili ze swoim akustycznym recitalem zanim w drugiej części występu dołączył elektryczny Neil Young. Kwartet uzupełniła sekcja rytmiczna w osobach Dallasa Taylora grającego na instrumentach perkusyjnych i basisty Grega Reevesa.
Magiczny okres dla muzyki, bez zbędnego gwiazdorstwa, napinania się, całkowicie naturalnie. Mieszanie muzycznej krwi (i nie tylko - free love), czasy jamowania, nieskrepowanej inwencji w różnych dziedzinach sztuki. Nie tylko tej czysto muzycznej. Mariaż bogactwa odcieni i kolorytu. Fascynacja pozytywnym klimatem, zatrzymanym we wspomnieniach z ekscytującego spotkania, niczym najpiękniejszego święta, które zapada na zawsze w pamięci. Ten album to odzwierciedlenie nastroju nazajutrz tego święta pokoju, miłości i muzyki - trzech synonimów hippisowskiego nastroju utopijnej chwili. Inwencja, doświadczenie, talent to także trzy elementy które, złożyły się na rezultat końcowy tego wydawnictwa. Każdy z muzyków to osobowość razem dająca efekt dojrzałej muzyki. Muzyki osadzonej w najlepszym klimacie z tamtej niezapomnianej epoki. Nostalgii lata miłości. Mistycznej epoki dzieci kwiatów. Zewu tamtego pokolenia.

Last Prayer

Let us pray
Our father whose art’s in heaven
Hollow be thy name
Unless things change
Thy wigdom come and gone
Thy will will be undone
On earth, as it isn’t heaven
Give us this day our daily dread
At least three times a day
And forgive us our trespasses
On love’s territory
For thine is the wigdom and power and glory
Oh, man
                                                    Lawrence Ferlinghetti   [Źródło]

Utwory zamieszczone na tym albumie to perełki w twórczości autorskiej zgromadzonych artystów. A przecież dzieło to nie powstawało w atmosferze idylli. Zakłócane problemami osobistymi muzyków. Czasami zbyt zajętymi prywatnymi sprawami. W takiej to dość niespokojnej atmosferze narodził ten kawał nieprzeciętnej muzyki, w której kluczową rolę odegrały zharmonizowane partie wokalne korelujące z pełnymi dynamiki kompozycjami.



I'll light the fire
You put the flowers in the vase
That you bought today
Staring at the fire
For hours and hours
While I listen to you
Play your love songs
All night long for me
Only for me
         Zapalę w kominku
         Włóż kwiaty do wazonu
         Które kupiłaś dziś
         Wpatrując się w ogień
         Godzinami , godzinami
         Słuchając jak grasz
         Miłosne piosenki
         Dla mnie całą noc
         Tylko dla mnie
                                                                                                                                               Graham Nash    [Źródło]

Oniryczna, delikatna jak sieć pająka, przestrzenna a zarazem intymna. Błoga, by za chwilę zaskoczyć drapieżnością. Ta muzyka taka właśnie jest: subtelna, naturalna i przejrzysta bez zbędnych ornamentów, sięgająca głęboko do amerykańskiej tradycji muzycznej. Słyszymy echa country, bluesa i tego czegoś, co trudno zdefiniować, a przeszywa na wskroś dusze słuchacza. Piękna i nastrojowa wyzwalająca tęsknotę za czymś ulotnym.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz