Na pierwszy ogień nic z kanonu muzyki w
rodzaju pierwszoplanowych tuzów - Stonesów, Led Zeppelin czy Claptona, ale równie
wspaniały rasowy – Humble Pie.
Zdziwko? Mam nadzieje, że nie, bo to kawał
dobrego starego grania, niestety niedocenionego. Czy ktoś pamięta Steve’a
Marriotta?
Naprawdę warto zaznajomić się z twórczością
tego pana. Znakomity muzyk –żywiołowy i szczery do bólu artysta, utalentowany
gitarzysta. Rewelacyjny, charyzmatyczny wokalista to podstawa tej skądinąd
super grupy Humble Pie. Smokin’ to w dorobku zespołu najbardziej dojrzały i
jednocześnie przekonywujący studyjny album grupy. Ukazuje zespół w okresie
apogeum twórczym. Co ważne, daje się odczuć szczery entuzjazm w relacjach
między muzykami podczas pracy nad materiałem (fajne te naturalne śmiechy między
utworami). Mamy tu wszystko: od kipiącego energią „30 Days in the Hole”,
powalające riffy w „The Fixer” aż po rewelacyjny kawałek w postaci „I Wonder”,
który należy postawić w jednym szeregu z takimi dokonaniami Led Zeppelin jak
epicki „Since I've Been Loving You”.
Ktoś powie, że ale to już było, może i tak,
ale z takim uczuciem, mocą i zaangażowaniem robiło to niewielu muzyków. Dość
wspomnieć, że sam lider kapeli zasłabł (nie tyko przez wszechobecne w tamtej
epoce używki) w czasie sesji z wyczerpania, gdyż bez reszty zaangażował się w
budowę tego dzieła.
Twórczość grupy dwie dekady później
inspirowała w sposób dobitny takich artystów jak The Black Crowes. Ktoś może
powiedzieć, że Stonesi i The Faces z Rodem Stewartem podobni, bardziej
pożądani, brzmieniowo przystępni, a może lepiej lansowani i poprzez to bardziej
znani szerokiej publiczności. Muzycy - Steve Marriott, Clem Clempson dający
swoją grą na gitarze niezłego kopa tej płycie, Greg Ridley, Jerry Shirley oraz
gościnnie, ojciec brytyjskiego bluesa Alexis Korner i Stephen Stills, a także
dziewczyny w chórkach plus wspaniale dobrane kompozycje, składają się na to
bezkompromisowe dzieło. Dzieło jak dla mnie najlepsze w dorobku zespołu. I co
warte zaznaczenia całkowicie samodzielnie wyprodukowane przez Marriotta. Dające
grupie szczególną popularność w Stanach Zjednoczonych.
Dość gadania. Niech zabrzmi muzyka! Miłego
słuchania!
Tak, to była jazda! Wokal jak brzytwa, melodyka... A na koncertach czysty czad. Bardzo dobry zespół.
OdpowiedzUsuń